KRAKÓW YOURPLACE XXS - Najmniejszy apartament świata


Już jakiś czas temu głośno było o najmniejszym apartamencie świata, który powstał w Krakowie, a ja tak już mam, że uwielbiam takie historie i wiadomo było, że prędzej czy później tam dotrę. Chwilę mi to jednak zajęło, ale wreszcie udało mi się zgrać czasowo z wolnymi terminami. O tym jak to wygląda, czy się wyspałam i czy w ogóle było warto, opowiem Wam w tym krótkim wpisie.

Coś ty znowu wymyśliła? Pytanie zadał mi nawet mój dwudziestodwuletni syn, który nie widział nic atrakcyjnego w zamykaniu się w 2,5 metrowej klitce. Szczególnie, że ta wątpliwa dla niego atrakcja wcale nie jest tania. Po pierwsze wynajem musi trwać minimum 3 doby, a koszt to ponad 200 zł za noc!

Po co więc ludzie wynajmują taki apartament? Pewnie głównie z ciekawości i dla tak zwanego fanu. Przebywanie przez parę godzin w tych ciasnych ścianach bez dziennego światła może być jednak także pouczające. Szukając bowiem innych “najmniejszych apartamentów na świecie“, nie trafiamy na designerskie perełki, a do slumsów Mumbaju czy Honkongu, gdzie na nieco tylko większych powierzchniach żyją całe rodziny i to nie trzy dni, a całe swoje życie.


Mieszkańcy tych najmniejszych i najskromniejszych mieszkań na świecie nie chwalą się nimi w internetach. Jedyne co znalazłam to “klatki” w Hongkongu, gdzie na powierzchni 4 stóp kwadratowych mieszkają bezrobotni mężczyźni, dzieląc między sobą “część sanitarną”.

W porównaniu z tymi mikroskopijnymi lokalami, gdzie ludzie żyją w skrajnym ubóstwie, apartament w Krakowie to luksus. Mimo to, kiedy tam weszłam, chwilę zajęła mojemu ciału akomodacja do tych niewielkich odległości między ścianami i przedmiotami. Kiedy jednak przyzwyczaiłam się do ciasnoty, zaczęłam rozglądać się dokoła.


Apartamencik jest maciupki, ale posiada właściwie wszystko, co jest potrzebne na krótkotrwały pobyt. W związku z tym, że jest to kamienica w centrum Krakowa wysokość pomieszczenia pozwoliła na wydzielenie dwupoziomowej przestrzeni.


Na dole jest część “dzienna” z niewielkim biurkiem, kuchenką mikrofalową i przenośną lodówką w kąciku pod schodami. Stolik jest na tyle duży, że spokojnie można przy nim nawet pracować zdalnie. Nie wiem czy macie podobne odczucia, ale dla mnie ta przestrzeń nie jest optymalnie wykorzystana. Jakby dobrze pokombinować z grzejnikiem, to zmieściłaby się mała lodóweczka w zabudowie, a może także parę innych schowków. Małe przestrzenie potrafią być takie inspirujące…

Estetyka miejsca to oczywiście kwestia gustu. Niejeden uśmiechnie się na widok fototapety z rajską plażą na ścianie. Tu też można było rozwinąć bardziej wyobraźnię, pójść w deseń, który powiększyłby optycznie przestrzeń, dodać więcej luster i dopieścić detale. Jestem przekonana, że dobry projektant wnętrz, zrobiłby z tego “schowka na miotły” designerskie cudeńko.



Może nie jest pięknie, ale trzeba przyznać, że jest funkcjonalnie. Z boku wygospodarowano miejsce na mikroskopijny zlewik, kosz na śmieci i półki, na których o dziwo znalazłam wszystkie potrzebne naczynia, a nawet kieliszki do wina. Wszystko jest podwójne, co sugeruje, że mogą tu spać dwie osoby. Po minie Działu Technicznego widziałam jednak, że to dla niego zbyt duży challenge, albo raczej zbyt mały 😜.


Uspokajam wszystkie czyścioszki. W apartamencie jest olbrzymia łazienka. Założę się, że niektórzy w swoim domu nie mają takiego komfortu. Styl jak w kamperze, czyli kibelek i prysznic w jednym miejscu, ale powierzchnia naprawdę zacna, więc niczego sobie nie poobijacie. Do tego, co widać na zdjęciu, wszystko jest bardzo czyste. Drzwi kabiny wyglądały z początku na nieco rozklekotane, ale jak się załapie, jak działa mechanizm, to jest naprawdę szczelnie i podłoga na zewnątrz pozostała sucha po kąpieli.


Wypucowana, wdrapałam się do “sypialni”. Można porównać ją do klimatu wagonu sypialnego w pociągu z tym, że tu jest zdecydowanie więcej miejsca. Łóżko jest naprawdę wygodne, a miękkie obicia ścian nadają tej przestrzeni przytulności. Znalazłam nawet czas na mały seans filmowy przed snem. Ciekawe, kto pamięta, co to za film?

Jak mi się spało w takiej klitce? Zaskakująco dobrze. Mój jedyny problem, to brak okna i lekka obawa, czy się nie uduszę. Znalazłam w ścianie jakąś kratkę wentylacyjną, ale nie budziła mojego zaufania. Przydałaby się klimatyzacja, bo mały wiatraczek był skuteczny, ale strasznie głośny i po paru minutach musiałam go wyłączyć, żeby spokojnie zasnąć.


Poranna krzątanina w tak małej przestrzeni to nie była łatwa sprawa. Tym bardziej, że rano muszę zrobić ze sobą to i owo, żeby nie straszyć na ulicy 😜. Przyznam, że nie wytrzymałam i otwarłam drzwi na klatkę schodową. Od razu zrobiło się lepiej.

Pełną piersią odetchnęłam jednak dopiero po wyjściu na zewnątrz. Od razu doceniłam przestrzeń i w miarę świeże o tej porze roku krakowskie powietrze. Iście krakowskie, bo "najmniejszy apartament świata" znajduje się w samym sercu miasta przy ulicy Garncarskiej. To jedna z fajniejszych lokalizacji w centrum. Dwa kroki od Rynku, a jednak nieco spokojniej.


Bardzo lubię tę część Krakowa. Z nostalgią wspominam dawną Fabrykę Tytoniu przy Dolnych Młynów. To było kiedyś kultowe miejsce spotkań w Krakowie. Miejsce zamknięto parę lat temu, ale zdążyłam je uwiecznić w jednym z moich wpisów, który znajdziecie 🔍 tutaj. Na szczęście wiele fantastycznych kulinarnych perełek wciąż tu funkcjonuje. Polecam szczególnie Molám, najlepszą tajską restaurację w Krakowie, chinską Bonjour Pho, francuskie delikatesy z serami, winem i kanapkami Flomaro i rozpływające się w ustach pasteis z Cafe Lisboa. Na dłuższą posiadówkę w steetfoodowym stylu zaprasza Mural. Nadmienię nieśmiało, że ich burgery są zwycięzcami mojego osobistego rankingu sprzed paru lat, który znajdziecie 🔍 tutaj. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i mogę spokojnie potwierdzić, że nadal trzymają mistrzowski poziom.


Jeśli zamiast zgiełku, potrzeba Wam wyciszenia, skryjcie się w tajemniczym ogrodzie przy domu Józefa Mehoffera. Muzeum prowadzi niewielką kawiarnię Meho cafe, więc w tych idyllicznych okolicznościach przyrody można wypić kawę i zjeść coś słodkiego. Zapamiętajcie to miejsce na romantyczną randkę, bo wujek google Wam o nim nie powie zbyt wiele.


Zakończę ten wpis “po krakosku”, czyli wierszem i to jednym z najpiękniejszych, który sami odkryjecie tuż za rogiem w niewielkim parku Wisławy Szymborskiej. Jak widać każdy, pretekst jest dobry, żeby chwalić piękno tego miasta i zachęcić Was do przyjazdu. W tym przypadku może to być być pierwszy, drugi, a nawet trzeci raz… Bo w Krakowie wszystko może się zdarzyć i zawsze znajdzie się coś ciekawego, czego jeszcze nie widzieliście. i niekoniecznie musi to być najmniejszy apartament świata 😜


Niekoniecznie, ale jeśli zainspirowani tym wpisem, poczujecie chęć zarezerwowania tego właśnie noclegu, to pamiętajcie, że:
  1. Najlepiej kontaktować się bezpośrednio z obiektem.
  2. Rezerwacji dokonać trzeba na minimum trzy noce, więc łączny koszt to około 620 zł (dane z maja 2024)
  3. Nocleg nie nadaje się dla osób z klaustrofobią lub mających jakiekolwiek problemy z oddychaniem. W pomieszczeniu nie ma okna, klimatyzacji i przy dłuższym przebywaniu jest duszno.
  4. Zdecydowanie odradzam osobom, które mają problemy z poruszaniem się. Na górę prowadzą dosyć strome i wąskie schodki.
  5. Miejsce raczej dla krejzoli, jeśli czytasz ten wpis do końca, to pewnie jesteś jednym z nich. Witaj w klubie 😜.
Ten post nie jest reklamą, a wyłącznie moją osobistą rekomendacją.

Komentarze

Obserwuj Instagram!