Możecie się śmiać, ale zawsze gdy jadę do Lanckorony, słucham Grechuty i nucę cichutko pod nosem znane melodie. Ten zwyczaj pokazuje jak silne są w nas stereotypy. No bo Lanckorona, dla większości bywalców to przecież właśnie Grechuta, anioły i obowiązkowe pierogi w Cafe Arka. Spacer po ryneczku i wracamy do domu. Ostatni, nieco dłuższy niż zwykle, pobyt sprawił, że poznaliśmy w Lanckoronie niezwykłe miejsca i ciekawych ludzi, którzy uświadomili mi, jak różnorodne jest to miejsce. Jak wiele twarzy, jak wiele smaków można tu odkryć. Wystarczy tylko rozejrzeć się dookoła 😊.
Lanckorona - tradycyjna
Jedyny problem jaki mam z Lanckoroną, to dojazd. W tej kwestii nic się nie zmieniło, a jeśli, to na gorsze. Wciąż najlepszym środkiem transportu jest samochód, bo do wioski nie dojeżdża bezpośrednio ŻADEN autobus ani państwowy, ani prywatny.Niestety nawet z autem łatwo nie jest, bo parkingów jak na lekarstwo, a ograniczeń z każdym rokiem przybywa 😪. Zanim jednak będzie szukać szczęścia w centrum, spróbujcie znaleźć miejsce na parkingu przy Urzędzie Gminy. Im wcześniej rano będziecie, tym lepiej.
Sercem wioski jest Rynek. Tam oczywiście, żeby tradycji stało się zadość, należy udać się w pierwszej kolejności w poszukiwaniu Grechuty, aniołów i pierogów.
Aniołów w Lankoronie specjalnie szukać nie trzeba. Największy, ten z wyciętym sercem, wita Was na rynkowym skwerze. To współczesna rzeźba wykonana przez włoskiego artystę Enrico Muscetra, na co dzień mieszkającego w Krakowie.
Ale te niebiańskie istoty spotkacie tu niemal wszędzie: zaglądają do talerzy w knajpie, figlują po galeriach razem z kolorowymi ptaszkami, kotami i kudłatymi barankami …
Mają tu nawet swój własny dom, a w grudniu urządzają imprezę, która od wielu lat cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Festiwal "Anioł w miasteczku" zainspirował nawet Skaldów do napisania piosenki, o tym samym tytule. Hej anioły! (te upadłe też) Może warto kiedyś wyciągnąć z szafy wymięte skrzydła i zawitać tu zimową porą 😉.
A gdzie szukać Grechuty? W słynnej piosence "Lanckorona, Lanckorona…", w słowach innej, jeszcze bardziej znanej, wypisanych na bielonej studni dumnie stojącej w samym centrum wioski, ale przede wszystkim w powietrzu, włócząc się wąskimi uliczkami, podziwiając malownicze, stare chaty i wiekowe wille, które tak kiedyś zachwycały artystę.
Jak już się napatrzycie, koniecznie zajrzyjcie do jednej z tutejszych, uroczych knajpek. Legendarne pierogi zjecie oczywiście w kultowej Cafe Arka, a wielbiciele domowych obiadów i kameralnej atmosfery dobrze poczują się w Cafe Pensjonat.
Lanckorona - historyczna
Historia Lanckorony sięga XIV wieku, a jej początki związane są z Kazimierzem Wielkim, który w 1366 roku nadał jej prawa miejskie, utracone dopiero kilka lat przed wojną. Na zlecenie króla również rozpoczęto budowę zamku, do którego chętnie przyjeżdżał na polowania z pobliskiego Krakowa.Najciekawsza historia zamku przypada na wiek XVII i walki konfederatów Barskich. Więcej nas ten temat dowiecie się, odwiedzając izbę pamięci w tutejszym maleńkim, ale bardzo klimatycznym Muzeum Etnograficznym tuż przy rynku.
Dla historycznych zapaleńców ciekawym doświadczeniem może być organizowany co roku w maju Rajd Konfederatów Barskich. Gra terenowa, o różnych stopniach trudności, to również świetny pomysł na rodzinny wypad za miasto.
Po burzliwej historii zostało niestety niewiele, a słabo zabezpieczona ruina z roku na rok wygląda coraz gorzej.
Sama trasa na zamek jest jednak bardzo przyjemna. Jest kilka możliwości. Najprościej dotrzeć tam idąc w kierunku kościoła, a potem, w górę, ulicą Podzamcze. Jeśli macie więcej czasu, zachęcam do dłuższej trasy aleją Cichych Szeptów. Brzmi romantycznie prawda 😊. Będąc przy ruinach zamku, warto wspiąć się również na znajdujący się tuż obok punkt widokowy. Dopiero tu uświadamiamy sobie, jak blisko stąd do Krakowa...
Willa Tadeusz to punkt obowiązkowy nawet jeśli nie jesteście pasjonatami historii. Okazała willa z przepięknym, kamiennym basenem to perełka wśród lanckorońskich willi. (Jest ich tutaj całe mnóstwo: Bajka, Zamek, Modrzewiówka, Rożana, Pod Blachą, a każda z nich ma swoją, osobistą historię).
Ten najstarszy w Polsce prywatny pensjonat, działający od 1924 roku, widział niejedno. O bywających tu aktorach, malarzach, politykach, jak i o losach własnej rodziny, chętnie i z pasją opowiadają właściciele. Pobyt w tym miejscu to niesamowite przeżycie. Jakbyśmy cali zanurzali się w historię.
Lanckorona - ajurwedyjska
Leśny Ogród znajdujący się tuż pod zamkiem to niezwykłe miejsce. Jeśli mówimy, że w Lanckoronie czas się zatrzymał, to tu ma się wrażenie, jakby w ogóle nie istniał. Wszechobecna zieleń sprawia, że robi nam się błogo na duszy. Żołądki dopieszczamy aromatyczną kuchnią wegańską. Nie jestem wielką fanką, ale curry ze zdjęcia było naprawdę pyszne i sycące. Tak nam smakowało, że wróciliśmy tu jeszcze kolejnego dnia na śniadanie. Ilość miejsc jest ograniczona, więc lepiej wcześniej zadzwonić i zarezerwować stolik. Szczególnie, że je się tu zwykle na zewnątrz.Miejsce słynie również z fantastycznych masaży ajurwedyjskich. Kto ma ochotę na więcej, może wykupić tu prywatnie nocleg lub załapać się na organizowane cyklicznie turnusy jogi. Coś musi być na rzeczy, bo nawet zwykła kawa "rozanieliła" nas tak bardzo, że z trudem ruszyliśmy dalej 😊.
Lanckorona - hipsterska
Myli się ten, kto uważa, że w Lanckoronie ciekawe są tylko okolice malowniczego rynku. Koniecznie zejdźcie w dół ul. Piłsudskiego. Na rogu z ulicą Targową - pierwsza atrakcja tej części wioski - Zaułek Animacji. Polecam szczególnie dla rodzin z dziećmi, ale jak twierdzi pomysłodawca, aktor i reżyser, Krzysztof Falkowski, to miejsce jest dla wszystkich od 2 do 102 roku życia 😊. Zanim wybierzecie się do Lanckorony, sprawdźcie repertuar. Przy odrobinie szczęścia będziecie mieli okazję uczestniczyć w magicznym, lalkowym spektaklu.Kolejną niespodziankę znajdziecie na ul. Targowej 19. Waszym oczom ukaże się przestronna polana z cudnym widokiem na góry. Idealne miejsce na chillout, szczególnie w ciepłe dni. Restauracja w szkolnym autobusie - to totalny, hipsterski odjazd. W foodtruckowym menu znajdziecie, wymyślone przez tutejszych gospodarzy, rewelacyjne lanckorońskie Hambuły, czyli bułki z legendarnej piekarni Siwek z dodatkami takimi jak twarożek z czosnkiem niedźwiedzim czy kaszanka z cebulką. Jeśli wolicie lżejsze posiłki, to polecam sałatki podawane w słoiku po ogórkach. Za kilkanaście złotych wypas z widokiem na Babią Górę. Bajka!
Lanckorona - abstrakcyjna
Prawdziwą lanckorońską "Bajkę" zostawiłam sobie jednak na koniec. Niech to będzie taka wisienka na torcie. Przyznam, że nie znam w Lanckoronie bardziej magicznego miejsca. Willa "Bajka" to najwyżej położony, zamieszkały dom w Lanckoronie z najpiękniejszym widokiem na okolicę. Do tego dorzucę niebanalny, trochę sielsko - skandynawski wystrój wnętrz, wspaniałą parę właścicieli i niekończące się rozmowy o życiu, świecie i sztuce...I nie byłoby w tym nic dziwnego, bo Lanckorona przecież sztuką stoi, gdyby nie fakt, że nie o anioły z gliny tu chodzi, a o sztukę abstrakcyjną stworzoną z zużytych pudeł, plastikowych siatek, papierków po cukierkach. Jeśli ładnie poprosicie ten artystyczny recykling obejrzycie w pracowni "pana domu", artysty, Artura Trojanowskiego. Zajrzyjcie tam, nawet jeśli nie planujecie zostać na noc.
A nocleg w "Bajce" odradzam stanowczo. Szczególnie wrażliwcom. Widok wschodzącego słońca z tarasu może sprawić, że rzucicie wszystko i będziecie chcieli zostać w Lanckoronie na zawsze. Wasi bliscy mogli by mi tego nie darować 😉.
Polecam również wpis o dwóch najpiękniejszych lanckorońskich willach:
Lanckorona - Bajka vs. Tadeusz - POJEDYNEK
Lanckorona - Bajka vs. Tadeusz - POJEDYNEK
Czytałam już wiele blogów i z przyjemnością stwierdzam że ten jest jednym z lepszych , zatopię się w dalszej lekturze , a kto wie może sama odwiedzę miejsce o którym mowa . Urlop przede mną.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za przemiłe słowa 🙂. To jeden ze starszych postów. Mam wrażenie, że z roku na rok rozkręcam się coraz bardziej. Jeśli blog się podoba, to witam serdecznie. Proszę się rozgościć i zostać ze mną na dłużej 🙂.
Usuń