HAMBURG - Weekend w Big Brotherze

Turystyczny klimat Hamburga. Kanał w Hamburgu.

Jak ja dobrze rozumiem Hamburg. Zawsze byłam tą starszą, nieco mniej atrakcyjną siostrą 😉. Wiem jak to jest, gdy ktoś inny jest w centrum uwagi, a Ty z boku, jak ten Hamburg, w cieniu, Wenecji, Londynu czy Zurychu. Okazuje się jednak, że to w tym mieście jest najwięcej mostów w Europie, tutejszy Rathaus ma więcej pomieszczeń niż Pałac Buckingham, a Berenberg Bank to jedna z najstarszych tego typu instytucji na świecie. Można by rzec prawdziwy, niedoceniony Big Brother 😉. 


Nas do Hamburga ciągnęła już od dawna nasza miłość do muzyki i pięknej architektury. To tutaj w 2017 roku otwarto jedną  z najpiękniejszych filharmonii świata, słynną Elbpfilharmonie. To wizytówka miasta i prawdziwa perełka warta osobnej historii, o której już niedługo. Powiem tylko, że w rzeczywistości robi jeszcze większe wrażenie niż na zdjęciach.


I oto nadszedł ten dzień, kiedy udało się dostać bilety na ciekawy koncert i nasze marzenie mogło się ziścić. Możecie sobie wyobrazić nasze miny, gdy po wylądowaniu odpalamy telefon, a tam informacja, że koncert właśnie odwołano z powodu... KORONAWIRUSA!!!
PECH - mówię smutno, załamana 😓
PRZYGODA - odpowiada, zawsze pozytywnie nastawiony do życia, dział techniczny 😀.
Po chwili refleksji przyznaję mu rację: jedno na P i drugie na P, od nas zależy co wybierzemy. Stając po jasnej stronie mocy, szybko przemodelowaliśmy oczekiwania i ruszyliśmy na podbój Hamburga. Oto jak spędziliśmy cudowne dwa dni w tym mieście.

Sobota

Po zostawieniu rzeczy w hotelu, około 10.00, ruszyliśmy do portu, żeby zobaczyć chociaż z zewnątrz filharmonię (no bo przecież po to przyjechaliśmy 😊). Była piękna pogoda, więc zdecydowaliśmy się na godzinny rejs statkiem po Łabie i zwiedzanie portu z tej perspektywy. W Europie port w Hamburgu wielkością przebija jedynie Rotterdam i Antwerpia. Trudno go pominąć,: "Brama do świata", jak często jest nazywany, zajmuje 10 % powierzchni miasta, a ciągnące się wzdłuż nabrzeże, z promenadą i knajpkami, żyje praktycznie o każdej porze roku. Pasjonaci marynistyki powinni koniecznie zajrzeć do Międzynarodowego Muzeum Morskiego w dzielnicy Spichlerzy oraz w porcie do Cap San Diego lub Rickmer Rickmers - oba muzea urządzone na statkach. Na tym pierwszym dostępna jest również opcja z noclegiem w przepięknie odrestaurowanych kajutach. Nie wiem czy to pogoda czy pozytywny nastrój, ale pełen kolorów hamburski port wydał mi się nawet ładny 😊.


Spacer po mieście zaczęliśmy od słynnej Dzielnicy Spichlerzy. Zlokalizowane wśród portowych kanałów, oryginalnie zachowane, ponad stuletnie magazyny wciąż służą do celów przemysłowych, choć wiele z nich przerobiono na muzea, kluby i restauracje. Dzielnica jest dosyć spokojna i, ze względu na przepisy prawne dotyczące bezpieczeństwa, w większości niezamieszkana, choć te budynki, wszystkie z czerwonej cegły, w stylu gotyku ceglanego, aż proszą się o lofty. Poprzetykane kanałami, drewnianymi kładkami przypominają Wenecję w stylu industrialnym. Zresztą trzeba wiedzieć, że Hamburg ma około 2500 mostów i kładek, czyli więcej niż Wenecja i Amsterdam razem wzięte 😮.






Dzielnica wygląda intrygująco również w nocy, oświetlona dyskretnym światłem latarni. Myślę jednak, że najpiękniej bywa tu latem o zachodzie słońca. Wtedy koniecznie trzeba dotrzeć na mostek Poggenmühlenbrücke, z którego podziwiać można kultowy zakątek miasta.


W 2015 roku hamburskie spichlerze jak i znajdujący się nieopodal Chilehaus, zostały wpisane na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Nietypowy budynek biurowy, z lat dwudziestych ubiegłego wieku, został zbudowany w stylu ekspesjonizmu ceglanego. Biurowiec wzbudza mieszane uczucia. Warto jednak podejść bliżej i przyjrzeć się uważnie detalom, by docenić koncept, a nawet zachwycić się nim. Nie ma co - cegła rządzi w tym mieście 😊.


Dziesięć minut spacerem i jesteśmy w samym centrum, czyli po ratuszem. Hamburski Rathaus imponuje rozmiarami. Jest nie tylko większy od pałacu Buckingham, ale również szczyci się najwyższą wieżą ratuszową w Europie (112 m). Bogato zdobiony, neorenesansowy gmach jest dumą mieszkańców i atrakcją dla turystów.


Warto wejść do środka i na dziedziniec z piękną fontanną Hygieia-Brunnen, przedstawiającą grecką boginię zdrowia. Fontanna upamiętnia epidemię cholery z 1892, w której ucierpiało wielu mieszkańców Hamburga.


W okolicach ratusza odetchniemy od ceglanych klimatów i poczujemy się bardziej swojsko, bardziej europejsko. Architektura wokół nas zmięknie i zacznie przypominać niemalże klimat włoskich miast: Wenecji, Bolonii…


Chociaż zdaję sobie sprawę, że Hamburg to port, zaskoczyła mnie ilość wody w tym mieście. Oprócz rzek i kanałów, w samym centrum znajdują się, położone tuż obok siebie, dwa jeziora. Mniejsze Binnenalster i większe Außenalster. Klimat tym razem jak ze szwajcarskich widokówek.


To tutaj nad brzegiem Binnenalster znajdziecie najbardziej luksusowe hotele i wypasione restauracje. Warto zajrzeć do Fairmont Hotel Vier Jahreszeiten. Mieszczą się tu, aż trzy restauracje, ale polecam szczególnie japońsko-peruwiańskie klimaty w Nikkei Nine. Miejsce wyjątkowo piękne i smaczne (o walentynkowej uczcie jaką tu przeżyłam, na pewno napiszę więcej 😊). Restauracja jest dosyć droga, ale w tygodniu można załapać się na lunch w przystępnej cenie: 17-19 EUR za zestaw.


Niedziela

Ten dzień zaczyna się wcześnie rano, bo będąc w Hamburgu w niedzielę, koniecznie trzeba pójść na 🔎Fishmarkt. Nastawiłam budzik na 7.00, co dla mnie, nałogowego śpiocha, jest nie lada wyczynem. Grzechem byłoby jednak nie zjeść świeżutkiego matjasa prosto z budki, wśród przekrzykujących się sprzedawców i trzepotu mewich skrzydeł. Widziałam w życiu różne targi, ale ten jest naprawdę wyjątkowy. Wczesna pora (targ zamykany jest w okolicach godziny 9.30), tłum ludzi, deszcz, jedynie wzmacniają niesamowitą atmosferę tego miejsca.


Wypełnieni tluściutkim śledziem, jesteśmy gotowi na podróż dookoła świata w Muzeum Miniatur Wunderland. Czeka tam na nas największa na świecie makieta kolejki - marzenie chłopców w każdym wieku, ale i dziewczynom się spodoba. Warto wcześniej zarezerwować bilety (15 EUR), inaczej trzeba czekać minimum 2 godziny na wejście. Cały świat to może za dużo powiedziane, ale zobaczymy mnóstwo miejsc ze Stanów Zjednoczonych, Włoch, Austrii, Szwajcarii, Skandynawii i oczywiście Niemiec. Modele są wykonane perfekcyjnie, widać dbałość o każdy detal. Dodatkową atrakcją jest cykliczna zmiana pór dnia, co kilka minut robi się więc raz jasno, raz ciemno. Świetna zabawa, a mojego dużego chłopca musiałam silą stamtąd wyciągać 😉.


I na koniec wisienka na torcie. Muszę się przyznać, że pojęcia nie miałam, przyjeżdżając tutaj, że hamburger pochodzi z Hamburga! Tak, wszystko zaczęło się od niemieckich emigrantów, którzy w dalekiej Ameryce pierwsi podali siekanego sznycla na grzance z musztardą. Ale tę ciekawą historię opowiem innym razem 😊. Na do widzenia fotka najlepszego, a na pewno największego hamburgera w mieście. Takie cuda serwują w barze Dulf's burger (17 EUR). W tym mieście, jak widać, wszystko co najlepsze jest w rozmiarze XXL. Big Brother pełną gębą 😊.



Garść informacji praktycznych

Jak dojechać?
Jak zwykle tanim lotem, na przykład z Ryanair. Półtorej godzinki i jesteśmy na miejscu. Ceny nawet od 100 zł.

Gdzie spać?
Cap San Diego - miejscówka dla koneserów morskich klimatów. Nocleg na statku. Kontakt najlepiej bezpośrednio z muzeum (info@capsandiego.de).
Hotel Hafen Hamburg - polecany przez bywalców, budynek góruje nad portem, widokowy bar na 11 piętrze robi robotę.
Westin Hamburg - idealna opcja dla tych, co wybierają się do filharmonii. Hotel znajduje się w tym samym budynku, więc na koncert idziemy, ot tak, z pokoju. Do tego z okna obłędny widok na port.

Gdzie zjeść?
Nikkei Nine (Neuer Jungfernstieg 9) - zjawiskowy wystrój i nietypowe połączenia smaków na talerzu. Polecana szczególnie dla sushimaniaków.
Fishmarkt (dzielnica Altona, Große Elbstraße 9 i okolice) - no comment 😊.
Dulf's (Karolinenstraße 2) - na pewno największe burgery w mieście, a czy najlepsze? Oceńcie sami. Kolejka przed wejściem świadczy o popularności miejsca, nie tylko wśród turystów. Dla mnie osobiście trochę za tłusto.

Co jeszcze zobaczyć?
Tunel pod Łabą - pluję sobie w brodę, bo przechodziliśmy obok i kompletnie o nim zapomniałam. Zabytkowy tunel warto odwiedzić wracając z Fishmarktu.
Punkty widokowe - Elbpfilharmonie - za darmo, po pobraniu bilecika w kasie. Wieża barokowego kościoła św. Michała i, bliżej centrum, wieża spalonego kościoła św. Mikołaja. Bilety do obu miejsc: 5 EUR normalny, 3 EUR ulgowy.
Wieża telewizyjna - obecnie w remoncie, ale jak już otworzą to będzie to niewątpliwie obowiązkowy, nie tylko widokowy, punkt programu.

Komentarze

  1. Bardzo sympatyczny spacer po Hamburgu :)
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam i przepraszam, ale komentarze były zablokowane😓 Polecam Hamburg gorąco, choć nam się wydaje, że to miasto mało turystyczne, jest dokladnie na odwrót 😊😊😊.

      Usuń
    2. Polecam również inne wpisy o Hamburgu. Może zachęcą do odwiedzenia tego miasta😊.

      Usuń

Prześlij komentarz

Obserwuj Instagram!